Muzyka

wtorek, 20 września 2016

Czesc!
Wróciłam ze szkoly i juz zabieram sie za pisanie 2 rozdzialow! :D
Mam tylko do was jedną małą prozbe..
Jezeli mnie czytacie
To prosze dawajcie po sobie znak.
W sensie takim ze komentarz to naprawde motywuje i wiem ze mam dla kogo pisac, zaraz wbijemy 6 tys wyswietlen na blogu, a ja nie widze abym miala czytaczy, zero komentarzy ;-;
Zostawiajcie po sobie znaki, to motywuje.

poniedziałek, 19 września 2016

Hej!
Jak widzicie na moim blogu pojawiły się 2 posty rano, jeszcze dzis chyba wyjdą na swiat xdd 2 ale to jak wrócę ze szkoly.
I jedno pytanie..
Chcecie abym załozyła wattpada? i tam tez pisala?
Jezeli tak piszcie! :D

Bylismy już po tym.
Szczerze mówiąc ciesze się że robię to z nim, a nie innym.
On..
Jest taki delikatny, ale za to taki bad boy (Sory jest ranek moj mozg zle funkcjunuje xd I nie zna normalnych okreslen xd)
Wyszłam z łazienki.
Kentina nie było, leżały wszystkie jego rzeczy, oprócz Calvin'ów.
Zeszłam na dół.
-Ooo.. Kentin nie spodziewałam się.-Powiedziałam.
-No i widzisz Księżniczko, tak Cię rozpieszczam.
Wziełam prysznic, ale nadal byłam w piżamie.
(Outfit Naty xd)
-Prosze.-Położył talerz z nalesnikami, na stół.
-Dziękuję.-Usiadłam, a on obok mnie.
-Natalia, ale ja mówiłem poważnie z tym Mam talent.-Odezwał się.
-Wiem.-Powiedziałam i zaczęłam jesc.
Poszłam się ubrać.
Gdy już się ubrałam.
Zaczęłam ogarniać pokój, nie obeszło by się bez muzyki. (link)
Oczywiscie spiewalam.
-Pięknie dzis wyglądasz mój kotku.-Powiedział.
-Nie lubię kotów.-Powiedziałam odwracając się do niego.
-A co lubisz?-Spytał.
-Pieski.-Odpowiedziałam z usmiechem.
-Dobrze to..-Powiedzial.
-Pięknie dzis wygladasz moja suczko.-Dodał.
Zasmialam się.
-Pamiętasz o Brunusiu?-Zapytalam.
-Tak.-Nie mógłbym zapomnieć.
Nagle poleciała  moja ulubiona piosenka.
Zaczęłam spiewać, Kentin poszedł ubrać się do łazienki. (link (ale macie dzis spam tymi linkami xd))
Weszłam na laptopa.
-Tak!-Krzyknęłam.
-Co się stało?
-Nic.-Chłopak popatrzał przez moje ramie.
-A więc się zgłosiłas?-Zapytał.
-Tak zgłosiłam się do mam talent.
~~~
Jest około 13.
-Idę po psa.-Krzyknęłam
-Ok.
Wyszłam, kierowałam się tylko i wyłącznie do weterynarza, tak kusiły mnie te sklepy..
Muszę zadzwonić do dziewczyn i isc na jakis Shopping.
-Dzien dobry.-Powiedziałam.
Widzialam jak Bruno chodzi sobie po salach.
-O jejku..-Popłakałam się.
-Bruno!-Zawołałam.
Pies podbiegł do mnie.
Zaczął lizać mnie po twarzy.
-Już przstań.-Wstałam.
-Więc piesek jest do wypisu.-Powiedział weterynarz.
-Jeden podpisik.-Dodał pokazując jakąs kartkę.
Podpisałam.
~~~
Jednak skusiłam się na to aby isc do sklepu, ale poszłam najpierw do domu zostawic psa.
Pochodziłam chwile po czym wróciłam, jednak nie było nic ciekawego, a szkoda..
Wróciłam do domu, widziałam jak Kentin rozmawia z jakims chłopakiem..
Podeszłam bliżej.
Nie wierzyłam własnym oczą..
(BĘDĘ POLSATEM)





.







.




(ZARCIK XD)
Od kiedy on ćpa?!
Nie..
Musiałam się przejsc, może i mnie zobaczył, ale jak? Był jakis inny, ale nie podejrzewałam go o to .-.
~~~~
Postawnowiłam wrócić do domu.
Bałam się wejsc do domu..
Pewnie leży gdzies w zakamarkach w domu i pije lub cpa..
Gdy weszłam do domu ponownie nie wierzyłam własnym oczą.
-Bruno?!-Szepnęłam.
Pies przybiegł.
-Idz do mnie do pokoju..
Pies poszedł.
Skąd on ich zna?
Tak.. Sprowadził jakis no sama nie wiem..
Poszłam do pokoju, mam to gdzies niech sobie ćpa, pije..
Usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju.
-Prosze.-Nie Kentin to nie był on nigdy nie puka do mojego pokoju.
Gdy drzwi się otworzyły zamrałam.

Czekałam na niego.
Nie dałam rady wstać.
Nie miałam czucia w tych jebanych nogach.
Usłyszałam mój telefon, a tak naprawdę to dzwonek.
Nie mogłam go dosięgnąć..
-No dalej chodz..-Powiedziałam już lekko zła.
-No idę..-Powiedział Kentin podający mi telefon.
-Dziękuję odebrałam.-Mama.
-Halo słońce wszystko ok?-Zapytała.
Rozłączyłam się nie miałam ochoty z nią gadać.
-Chodz.-Podał mi rękę.
Gdy wstałam, nie potrafiłam złapać równowagi.
Straszne uczucie, nie czułam nóg..
Za długo nie postałam, bo usiadłam na łóżko.
-Natalia.. Nie wygłupiaj się.-Powiedział.
-Ale Kentin ja nie mogę stać, co dopiero chodzić, nie czuje nóg..-Odpowiedziałam.
-Idz do psa lepiej ja tu zostane..-Powiedziałam.
Wiedziałam że Kentin nie odpusci, wziął mnie na barana.
-Kentin!-Krzyczałam ze smiechem.
-Głowa na dół.-Schyliłam się, bo inaczej dostałabym ze sciany.
Ludzie patrzyli sie na nas bardzo.. 
Dziwnie? (xd)
Gdy weszlismy do weterynarza, puscił mnie, ale zrobił cos magicznego ze gdy sie go trzymałam nie traciłam równowagi.
~~~
Weszlismy na sale.
Bruno leżał na jakims stole, tylko machnął na nas ogonem.
-I co z nim?-Uprzedził mnie Kentin.
-Będzie ok, usunelismy wszystko co ma w tej nóżce i możliwe że będzie normalnie chodził..
Byłam taka szczęsliwa, mój pies będzie normalnym psem, nie kulejącym tylko normalnym...
-A kiedy wyjdzie?-Zapytał Kentin.
-Jutro, ale jeszcze będą państwo potrzebować specjalnej smyczy, aby mógł chodzić, potem wszystko się zagoi i będzie ok..-Powiedział.
Wyszlismy, nie chciałam patrzec, na cierpiacego psa, musimy odebrac go jutro jak najszybciej.
Poszlismy do mnie.
-To co robimy?-Zapytał kładąc się na moje łóżko.
-A co chcesz robić?-Ja włączyłam muzykę i poszłam wziąć przysznic..
Zaczęłam spiewać.. (LINK)
Gdy wyszłam Kentin tylko bił brawo.
-Idź do Mam talent czy cos.-Powiedział.
-Zastanowie się.-Usmiechnęłam się.
Kentin wstał.
Chwycił mnie w tali i pocałował.
Nie tak normalnie, inaczej.
Popchnął mnie na łóżko.
-Pamiętasz?-Wyszeptał do mojego ucha i zaczął całować po szyji.
-Tak, ale teraz nikt nam nie przeszkodzi.-Zdjęłam mu koszulkę.
Tak naprawdę to był mój 1 raz, ale nie chciałam mu tego mówić, bo jeszcze by mnie zostawił..
Lekko przestraszyłam się tym co zrobił.
Zaczął całować moje blizny, na rękach, tak te po cięciu się.
-K-kentin, naprawdę przstan..-Wyjąkałam.
-Natalia, kocham Cię taką jaką jestes, nie przejmuj się, każda dziewczyna chyba myslała o samookaleczaniu się.
-Kentin, ale..
-Shhh...-Połoczył palec na moich ustach, następnie zdjął go i pocałował mnie namiętnie.
~~~
Leżelismy już nago.
Było mi zimno, Kentin chyba to zauważył i okrył mnie swoim ciałem, do tego jeszcze nałożył na siebie kołdrę, tak biło od niego ciepło, że aż się do niego przytuliłam.
-Natalia, zapytam się w prost.
-Słucham popatrzałam w jego zielone oczy.
-Robiłas to?-Zapytał.
-N-nie.-Czulam jak sie czerwienie.
-Hej, księżniczko nie wstydz się, ja też.-Usmiechnął się.
Czułam jak jeździ swoją ręką po moich plecach.
I schodzi ręką coraz niżej.
-Kentin masz chociaz zabezpieczenia?-Spytałam się, nie chciałam być w ciąży.
-Mamy od wtedy.-Powiedział zdejmując mi stanik.
-Mhmm, dziwne ze wtedy mi nic nie mowiles..-Pocałowałam go
-Oj tam oj tam.-Ściągnął mi majtki.
-Ej sciągaj swoje Calviny.-powiedzialam (XDD)
Chłopak wykonał rozkaz.
-Mogę?-Spytał się.
-Możesz.

(Przepraszam że tak bardzo zmieniam "Scenerie")
Minęło parę dni..
-I co z nim?-Wszedł do mojego pokoju Kentin.
-Leży.-Łza spłynęła mi po policzku.
Pies pomachał tylko ogonem, nie pomachał, podniósł i opuscił.
-Boje się o niego, wspierał mnie od dzieciństwa, razem się wychowywalismy.. Kentin.-Spojrzałam na niego, także kucał przy psie.
-Tak?-Nie odrywając od niego wzroku mówił.
-On ma małe szanse na przeżycie. Tak cholernie się boje.-Powiedziałam.
-Nie martw się.
To wszystko? Jestem w takiej i owej sytuacji, a on do mnie że mam się nie martwić, jak mam się nie martwić?! Mój pies prawdopodobnie umrze, a on tak jakby miał mnie w dupie.
Chwyciłam psa za łapkę (Delikatnie), myslałam tylko o nim.
-nie chodzilam do szkoły.
-nie jadłam.
-nie piłam.
Bałam się. (Wiem powtarzam się, ale wczujcie się w to co ona czuła).
-Nata, wszystko ok?-Spytał chłopak.
-Jak ma być ok?!-Wstałam.
-No jak! Kurwa pies mi umiera, a ty do mnie czy wszystko ok?! Zawiodłam się na tobie i to bardzo, a teraz wyjdz!-Dodałam pokazując na drzwi.
Chłopak bez wahania wyszedł.
Posiedziałam chwile z psem i zasnęłam.
Głupio było mi po tym jak wywaliłam Kentina.
(LINK)Gdy obudziłam się zobaczyłam Bruna skaczącego, szczęsliwego patrzącego na mnie z merdającą kitą (Ogonem xd)
Biegał, skakał, chodził normalnie.
Obudziłam się.
-Piękny sen.-Popatrzałam na spiącego obok psa.
Przytuliłam go, popłakałam się.
-Naprawdę nie chcę Cię stracić.-Popatrzałam mu w oczy.
-Kocham Cię.-Pocałowałam psa w nos, po czym poszłam po leki.
Wzięłam także wode i jedzenie dla niego.
Gdy weszłam zobaczyłam że psa nie ma na łóżku, bandaże leżały obok.
-Bruno!?-Upusciłam wszystko co miałam w rękach.
-Gdzie Ty?!-Zaczęłam chodzic jak głupia po pokoju.
Upadłam.
Wszystko słyszałam, czułam, nic nie mogłam powiedzieć.
Czułam lekki wiatr na stopach.
Otworzyłam bardziej oczy, mój pies leżał na mnie, machał tylko ogonem.
Chciałam się ruszyć podniesc rękę, czułam jak odchodzi, byłam jak wmurowana, atak spiaczki? nie cos takiego chyba nie istnieje.
Myslałam i myslałam.
Widziałam że pies krwawi.
Wielki ból.
Nie mogę nic zrobić.
Łzy tylko one ruszały się jak głupie, krzyczałam w sobie.
-Bruno!-Krzyknęłam.
Udało się.-Pomyslałam.
Pies otworzył oczy.
Spał..
Ulga.
Ale czułam to.
Zaraz odejdzie.
-Bruno, podaj mi telefon. (Pies był szkolony)
Udało mi się podniesc rękę.
Pies odziwo przyniósł mi telefon,
Wybrałam numer do Kentina
-Halo.-Usłyszałam po drugiej stronie.
-KENTIN SZYBKO MAM COŚ DZIWNEGO NIE MOGĘ SIĘ RUSZAĆ PROSZĘ POMÓŻ SZYBKO KENITN PIES CZUJE TO PROSZE KENTIN!-Darłam się.
Usłyszałam tylko dźwięk rozłączenia.
Minęło pare minut.
Ciągle do niego mówiłam aby nie zamykał oczu.
-Jestem!-Wbiegł Kentin.
Wziął psa na ręce i wybiegł.
Wiedziałam, że tak zrobi.
Liczył się pies, on też go lubił.
Gdy już nie miałam obciążenia na sobie próbowałam wstać.
Pewnie poszedł do weterynarza.

sobota, 10 września 2016

Prawdopodobnie pamiętam tylko Kentina, Ojca i chyba Matkę.
Zamknęłam oczy, miałam bardzo silne bóle głowy.
Poczułam, że ktos dotyka moją dłoń.
*Kentin*
Po tym co stało się u Natalii w domu, byłem w szoku, nie wiedziałem, że jej ojciec jest tak bardzo brutalny.
Najbardziej boję się o nią.
Trzeba zrobić cos z jej ojcem, bo inaczej będzie to trwało wiecznie.
Poczułem w kieszeni wibrujący telefon.
Pusciłem jej rękę i wyszłem z sali.
-Halo?-Odezwałem się.
-Hejka Kentinku, mam sprawę-Powiedział Armin..
-Słuchaj nie mam na Ciebie teraz czasu, Natalia jest w szpitalu-Odparłem.
-Boże Swięty co się stało?!-Krzyknął do słuchawki.
-Nie drzyj się, przyjedz do szpitala to Ci powiem.-Rozłączyłem się.
Wróciłem do sali.
Zobaczyłem jak przy Natalii siedzi jakis chłopak.
Podeszłem, oparłem się o barierkę.
Czekałem na reakcje tego faceta.
Ku mojemu zdziwieniu, był to ojciec Natalii
-Czego tu jeszcze chcesz?-Wstał patrząc na mnie.
-Martwię się o nią-Powiedziałem.
-T-tato w-wyjdz.-Odparła Natalia
Jej ojciec wyszedł.
Natalia usmiechnęła się do mnie.
Odwzajemniłem.
*Natalia*
Minęło pare tygodni.
Lekarz stwierdził, że mogę wrócić do domu.
Wróciłam, ale nie sama.
Z Kentinem.


Bylismy już przy moim domu.
Weszłam, nikogo nie było.
-Kentin?-Odwróciłam się.
Jego też już nie było.

Weszłam głębiej do domu.
Nikogo, ani żywej duszy.
Otworzyłam drzwi od łazienki. Pusto.
Kuchnia. Pusto.
Sypialnia rodziców. Pusto.
Mój pokój. Pusto.
Usiadłam w salonie.
Strach mnie przezwyciężył.
-Wiem!-Krzyknęłam sama do siebie.
Wybiegłam na taras.
Mój pies.
Leżał na samym srodku ogrodu.
-Nie!-Łzy zaczęły napływać mi do oczu.
Spływały po moich policzkach.
Podbiegłam do niego.
-Nie!-Krzyczałam sama do siebie puląc go oraz płacząc.
Poczułam jak macha ogonem.
-Piesku!-Był dosc lekki, więc go podniosłam.
Zaniosłam go do salonu.
Zadzwoniłam do weterynarza.
Mój pies piszczał.
-Halo?!-Odebrał.
-Tak, Natalio?-Odezwał się.
-Proszę przyjechać cos jest z Brunusiem!-Krzyczałam.
-Zaraz będę.-Powiedział, rozłączyłam się.
Weterynarz ma blisko, więc powinien być za 10 minut.
Bałam się.
Hej!
Przepraszam że mnie tak długo nie było, ale problemy z netem :'c xd
Już zabieram się do pisania rozdziała/u xd
Pa! ;*